W 1857 roku Charles Baudelaire został skazany przez Rejonowy Sąd Sekwany na karę 300 franków grzywny za publikację tomiku poetyckiego Kwiaty zła. W trakcie procesu prokurator zwracał się do składu sędziowskiego, żeby ukarać poetę, a tym samym zapobiec „niezdrowej gorączce, która pragnie wszystko namalować, wszystko napisać i wszystko powiedzieć, jak gdyby zniesiono przestępstwo obrażania moralności publicznej bądź jak gdyby ta moralność już nie istniała” [Le procès des Fleurs du Mal].
Wyrok skazujący z 1857 roku został uchylony dopiero w 1949 roku przez Paryski Trybunał Kasacyjny, który stwierdził, że poemat nie zabiera żadnych obscenicznych czy nawet „nieprzystojnych” sformułowań i nie przekracza dozwolonych artyście granic. Mogłoby się wydawać, że w związku z tym rozstrzygnięcie pozostanie nie więcej niż anegdotą dla pasjonatów historii literatury i prawa. Tak się jednak nie stało. Tekst dziewiętnastowiecznego orzeczenia powrócił w roku 1994 jako argument w aktualnym sporze o obrazy. Sędzia Spielmann w zdaniu odrębnym do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Müller i inni przeciwko Szwajcarii uznał, że uchylenie wyroku po osiemdziesięciu latach po śmierci Baudelaire’a „na gruncie prawnym było po prostu pomyłką wymiaru sprawiedliwości” [Müller v. Switzerland], której nie powinnyśmy dzisiaj powtarzać. Dodał, że wobec wypowiedzi artystycznych nie powinno się stosować cenzury prewencyjnej ani następczej, nawet jeśli przez część społeczeństwa zostaną uznane za „obraźliwe” czy „szokujące”.
Niestety pogląd sędziego Spielmanna pozostaje w awangardzie sądowego myślenia o tym, co i w jaki sposób może wyrażać sztuka współczesna. Europejski Trybunał Praw Człowieka okazywał się do tej pory zaskakująco zachowawczy w orzekaniu w sprawach dotyczących sztuki. Orzekał na przykład, że pokazywane publicznie dzieła powinny „unikać wyrażeń, które bez powodu obrażają innych, a przez to nie przyczyniają się w jakiejkolwiek formie do publicznej dyskusji zdolnej pogłębić postęp w ludzkich sprawach” [Otto-Preminger-Institut v. Austria]. Nie mogą być też „bezzasadnie obraźliwe”, ani „krzywdzące“ [I.A. v. Turkey]. Przede wszystkim powinny zaś posługiwać się „środkami adekwatnymi do problemów”, które poruszają.
Sądowa cenzura wypowiedzi artystycznych nie jest wcale zjawiskiem odległym czasowo ani skupionym w jakimś konkretnym obszarze geograficznym. Pojawia się dzisiaj regularnie, pod różnymi postaciami, zarówno w państwach o niskim standardzie ochrony wolności wypowiedzi, takich jak Chiny (sprawa artysty-dysydenta Ai Weiwei), Indie (Salmana Rushdiego), Turcja (Orhana Pamuka) i Rosja (Pussy Riot, grupy Wojna), lecz także w krajach stawianych za wzór demokratycznych państw prawa: we Francji (sprawa komika Dieudonné M’bala M’bala, którego występy zostały prewencyjnie udaremnione z powodu nawoływania do nienawiści na tle etnicznym i rasowym oraz zagrożenia dla porządku publicznego) czy w Finlandii (sprawa artystki Ulli Annikki Karttunen, która podjęła temat łatwości dostępu do pornografii dziecięcej, prezentując pornograficzne materiały dostępne w internecie w galerii sztuki w Helsinkach).
Wycofywanie się sądów
Począwszy od bizantyńskiej wojny o obrazy, przez niszczenie figur w katedrach w czasie rewolucji francuskiej, wysadzenie posągów Buddy w Bamianie przez afgańskich Talibów w 2001 roku, po uszkodzenie Choinki Paula McCarthyego na Placu Vendôme w centrum Paryża w 2014 roku, łatwo przerzucać się historycznymi i współczesnymi przykładami dzieł, które wywołują emocje tak skrajne, że dla ich przeciwników jedynymi rozwiązaniami jest albo całkowite zniszczenie, albo przynajmniej zakazanie publicznej prezentacji kontrowersyjnych prac.
Również Polsce ideologiczne spory ogniskują się wokół sztuki współczesnej. W ostatnich latach dowiodły tego dyskusje i działania dotyczące instalacji Tęcza Julity Wójcik na warszawskim Placu Zbawiciela, kontrowersje wokół wystawy British British Polish Polish w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, przerwanie spektaklu Do Damaszku Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie, rezygnacja z wystawienia spektaklu Rodriga Garcii Golgota Picnic w ramach festiwalu Malta w Poznaniu, czy skandal wokół rzeźby Komm Frau zaprezentowanej w Gdańsku przez Jerzego Bohdana Szumczyka.
Jednocześnie warto zauważyć, że po 1989 roku polskie ikonoklazmy stosunkowo rzadko znajdywały finał na salach sądowych. Chociaż prowadzono kilkadziesiąt postępowań przygotowawczych, w sądach karnych skończyły się jedynie sprawy Doroty Nieznalskiej i Adama Darskiego „Nergala” oskarżonych o obrazę uczuć religijnych oraz malarza Krzysztofa Kuszeja, któremu postawiono zarzut rozpowszechniania pornografii dziecięcej. We wszystkich trzech przypadkach sąd w końcu uniewinnił artystów od postawionych im zarzutów. Paradoksem procesu Doroty Nieznalskiej było wypracowanie przez polskie sądy linii orzeczniczej, która w sytuacji, kiedy dojdzie do procesu, będzie sprzyjać ochronie wolności artystów. Na ten fakt zwróciła uwagę Dorota Jarecka w tekście Gorzki smak wolnej sztuki, który w „Gazecie Wyborczej” podsumowywał „dwudziestopięciolecie wolności” w polskiej sztuce:
Ostateczny wyrok uniewinniający Nieznalską zapadł dopiero w 2010 r. Na przyznanie, że artysta ma prawo do wolnej ekspresji, a sztuki nie wolno cenzurować, potrzeba było kilkudziesięciu rozpraw, setek tomów akt. Udało się? Właściwie tak. Wyrok, choć stwierdzający oczywistość, stworzył precedens. Od tej pory każdy, kto chciałby artystę karać za korzystanie z wolności, będzie musiał obalić logiczną argumentację tamtego sądu [Jarecka 2014].
Innym powodem permisywności polskich sądów wobec budzącej kontrowersje sztuki współczesnej może być obawa sędziów przed wyrokowaniem w delikatnej materii, na której po prostu się nie znają [Dąbrowski, Demenko: 79]. Przekonanie o braku kwalifikacji sędziów sądów powszechnych do rzeczowego wypowiadania sądów o sztuce nie jest niczym nowym. W XVII wieku w Reichstagu miało paść zdanie, że „prawniczy umysł zna się na sztuce i estetyce, jak słoń na graniu na flecie” [Bieczyński 2011: 19]. Dzisiaj socjologowie i teoretycy prawa również podają w wątpliwość kompetencje składów sędziowskich w zakresie orzekania o sztuce współczesnej. Paul Kearnes w artykule Prawnicza Nemezis [Kearnes 2012], wytykał sędziom, że za bardzo polegają na własnym smaku, jednocześnie wykazując się brakiem „dającej się udowodnić, niezbędnej i wyrafinowanej” wiedzy, która pozwalałaby oddać sprawiedliwość sztuce współczesnej i związanym z nią procesom, a także ocenić ją w kontekście ważnej dla demokracji funkcji krytycznej. Konieczność powoływania się na ekspertyzy prawdziwych współczesnych „sędziów sztuki”, czyli historyczek, kuratorek, dyrektorek instytucji kultury, w trakcie procesów artystów pojawił się przy okazji sprawy Doroty Nieznalskiej. Łukasz Guzek apelował wtedy, aby sądy, w oparciu o opinie znawców, podejmowały próbę zrozumienia dzieł, o których rozstrzygają [Guzek].
Podsumowując, niechęć prokuratorów i sędziów do rozstrzygania w sprawach, których stawką jest wolność wypowiedzi artystycznej, może zatem wynikać z konieczności ponoszenia przez sądy dużego wysiłku organizacyjnego i interpretacyjnego, a który wydaje się im niewspółmierny do szkód, jakie w społeczeństwie wyrządzają sporne obrazy.
Cenzura pozasądowa
Stosunkowo niewielki stopień ingerencji wymiaru sprawiedliwości w to, jaką sztukę można dziś wystawiać w Polsce nie oznacza, że faktyczny zakres swobody wypowiedzi artystycznej jest szeroki. Cenzura jest nie tylko domeną wymiaru sprawiedliwości. Ważniejszą rolę niż cenzura sankcjonowana przez sądy i trybunały odgrywa dziś „miękka” cenzura instytucjonalna, rynkowa, a także autocenzura uczestników świata sztuki. Marcel Broodthaers był doskonale świadomy szeregu politycznych, ekonomicznych i środowiskowych uwarunkowań artystów już w 1972 roku, kiedy w katalogu do wystawy w Düsseldorfie bezpośrednio dziękował ówczesnemu Kanclerzowi RFN za możliwość wystawiania swoich prac.
Jako artysta zagraniczny, cieszę się, że (…) mogłem cieszyć się wolnością wypowiedzi Republiki Federalnej Niemiec. Jakie ograniczenia wolności ekspresji są zapewnione artyście? W ujęciu praktycznym, leżą tam, gdzie polityczne przywództwo kraju wyznacza ich granicę. A zatem naturalnie powinienem wyrazić swoją wdzięczność kanclerzowi Republiki Federalnej, Willy’emu Brandtowi [Broodthaers 1972: 4].
Kierownikami publicznych instytucji kultury nierzadko kieruje obawa przed reakcją opinii publicznej na śmiałe decyzje programowe, a przede wszystkim przed niezadowoleniem władz miejskich oraz wystraszeniem mecenasów prywatnych. Decyzje o zastosowaniu cenzury są najczęściej argumentowane koniecznością zachowania porządku publicznego i bezpieczeństwa czy ochroną moralności nieletnich, rzadziej bezpośrednio wskazuje się na finansowe lub personalne przyczyny zdejmowania dzieł.
W tekście Pomiędzy Artur Żmijewski przestrzegał polskie środowisko artystyczne przed faktyczną zgodą na „najdawniejszą kondycją sztuki – byciem niewolnikiem władzy i bycia w tym miejscu szczęśliwym” [Żmijewski 2008]. Jednak izolacja od politycznych i rynkowych nacisków pozostaje wciąż bardziej w sferze postulatów, niż praktyki, zarówno, jeśli chodzi o orzekanie przez sądy, jak i o politykę programową instytucji sztuki.
APPENDIX
Wybór sporów dotyczących wolności wypowiedzi artystycznej w ostatnich latach
OBRAZA UCZUĆ RELIGIJNYCH, POLSKA 2014
Kiedy na wiosnę 2014 roku dwójka legniczan złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa obrazy uczuć religijnych przez organizatorów wystawy There will be blood w czasie Festiwalu Srebra w Legnicy, Prokuratora Okręgowa umorzyła śledztwo. Wystawa wzbudziła kontrowersje ze względu na zdjęcie autorstwa Arvidy Bystrom z serii pod tym samym tytułem. Projekt Bystrom składał się z siedmiu fotografii, na których modelki pozują w sytuacjach dnia codziennego: siedzą w kawiarni, kąpią się w wannie, wysyłają smsy leżąc na łóżku lub stojąc na przystanku autobusowym, uprawiają jogging. Modelki zostały ucharakteryzowane w sposób jednoznacznie sugerujący, że są w czasie menstruacji. Pokazane w Legnicy zdjęcie przedstawia młodą dziewczynę w kawiarni. Widzimy ją zza szyby, usadowioną na stołku barowym, zwróconą twarzą do ulicy. Pogrążona w lekturze książki nie zauważa, że ma rozchylone uda i pokazuje przechodniom (widzom) zakrwawioną bieliznę. Zdjęcie zostało wystawione jako część instalacji w otoczeniu sześciu podniszczonych oleodruków przedstawiających obrazy o tematyce religijnej. Obrazy, których kopie widzimy na oleodrukach, należą do ikonografii religii chrześcijańskiej związanej z życiem świętej Marii. Wykorzystują motywy świętej rodziny, wniebowzięcia czy tronowania. Na tle oleodruków wystawiono „obiekty biżuteryjne”, prace na granicy rzeźby i rzemiosła artystycznego wykonane przez międzynarodową grupę czternastu artystów i artystek. Praca Małgorzaty Kalińskiej Te dni składa się z ozdobnego białego kołnierza wzorowanego na siedemnastowiecznej modzie holenderskiej, do którego przyczepiono guzki z czerwonego tworzywa w kształcie kropli krwi. Mӓrta Mattson nadała tytuł Puste obietnice metalowemu naszyjnikowi w kształcie anatomicznego modelu narządów rozrodczych. Karolina Blik wystawiła Kobiece brzemię, czyli naszyjnik z czerwonego, półprzezroczystego plastiku uformowanego w plamę krwi.
Wystawa wzbudziła protesty różnych środowisk religijnych. Adam Wierzbicki z Prawa i Sprawiedliwości i Barbara Makuła na sesji rady miejskiej Legnicy odczytali list protestacyjny do prezydenta Legnicy Tadeusza Krzakowskiego, podpisany przez 30 stowarzyszeń, przedstawicieli kościoła katolickiego, greko-katolickiego i prawosławnego, a także Muzułmański Związek Religijny oraz legnicką Gminę Żydowską. Sygnatariusze żądali niezwłocznego wycofania eksponatów „godzących w uczucia religijne oraz poniżających kobiety” [List protestacyjny do Prezydenta Legnicy] oraz „wyciągnięcia służbowych konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację”, ze względu na to, że „Galeria jest utrzymywana z podatków legniczan, którzy w większości przypadków są osobami wierzącymi i praktykującymi.” Domagali się też od organizatorów publicznych przeprosin.
Oprócz odczytania listu protestacyjnego, Adam Wierzbicki i Barbara Makuła złożyli zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Legnicy o popełnieniu przez dyrekcję galerii i organizatorów pokazu przestępstwa obrazy uczuć religijnych, powołując się na naruszenie art. 196 kodeksu karnego. Zawiadamiający ocenili, że takie naruszenie stanowi przyozdobienie w ramach instalacji artystycznej portretów Matki Boskiej i innych świętych z kręgu religii chrześcijańskiej eksponatami stojącymi w sprzeczności z dogmatami tej wiary oraz burzącymi ład moralny, etyczny i estetyczny. Prokuratura wszczęła śledztwo.
W toku śledztwa ustalono, że zawiadamiający Adam Wierzbicki osobiście nie oglądał instalacji, lecz „wiedzę o jej treści zaczerpnął z internetu” [postanowienia o umorzeniu śledztwa przez Prokuraturę Okręgową w Legnicy, sygnatura akt 3 Ds 152/14]. Pokrzywdzony w czasie przesłuchania wyraził opinię, że „niedopuszczalnym jest ażeby w otoczeniu kobiety (…) znalazły się obrazy świętych takie jak m.in. Matki Bożej, dzieciątka Jezus i św. Józefa. Te postaci są w niestosownej korelacji z umieszczonym centralnie wizerunkiem kobiety z bielizną poplamioną krwią.” Dodał, że „wkomponowane w ekspozycje elementy w postaci narzędzia do usuwania poczętego dziecka i patrzący ku rozchylonym nogom św. Józef to takie główne elementy, które wpływają na mój stosunek do tej ekspozycji obrażając moje uczucia religijne”. Wytłumaczył jednak, że jego intencją „nie jest doprowadzenie do tego, aby w sprawie sąd karny wydał wyrok skazujący kogokolwiek, a jedynie stwierdzenie faktu, że tego rodzaju ekspozycje na wystawach są ewidentnie złamaniem prawa, co godzi w gwarancje konstytucyjne”.

Przesłuchana w charakterze świadka Barbała Makuła zeznała, że „wulgarność eksponowanej instalacji artystycznej wywołała u niej uczucie oburzenia i zniesmaczenia”. Elementami, które zbulwersowały pokrzywdzoną, było „13 przedmiotów wykonanych w przeważającej mierze z materiałów innych niż srebro w postaci m.in. spiralek, tamponów, fragmentów imitujących kości zaprezentowane na tle wizerunków świętych oraz perwersyjny wizerunek centralnie umieszczonej kobiety”. Dodała, że szczególnie dotknął ją fakt umieszczenia w instalacji obrazu Matki Bożej, „do której żywi ściśle osobistą i bliską relację związaną z jej wstawiennictwem za uzdrowienie syna cierpiącego na poważny proces chorobowy”. Uznała również, że „wystawa poza uczuciami religijnymi obraża także godność kobiet”. Dodała, że instalacja stanowi „swobodne przedstawienie wizji świata przez jej autorów, z którą to wizją się nie zgadza”.
Autorzy wystawy tłumaczyli swoją decyzję kuratorską chęcią „wywyższenia pozycji kobiety poprzez wyeksponowanie jej roli jako matki, w aspekcie osoby darującej życie stanowiące świętość uznawaną przez wiele religii, w tym religię chrześcijańską. Dość zauważalnie widoczna krew menstruacyjna w dziele odgrywała rolę symbolu wskazującego, że każda kobieta ma niezaprzeczalny dar tworzenia nowego życia, przy czym jednocześnie rzucający się w oczy symbol krwi miał również w swoim zamyśle łamać tabu związane z fizjologią ludzkiego ciała”. Dyrektor Galerii Sztuki w Legnicy Zbigniew Kraska oświadczył, że „uzasadnieniem dla funkcjonowania w ramach wystawy „There will be blood” obrazów świętych jest chęć wywołania prostego skojarzenia. Krew ma charakter sacrum albowiem daje życie. Ponieważ kwestia życia jest przedmiotem szczególnej ochrony we współczesnej filozofii i praktyce chrześcijańskiej, toteż zestawienie jej z obrazami świętych ma mieć wydźwięk pozytywny, promujący życie”.
Prokuratora Okręgowa w Legnicy uznała, że wystawa There will be blood nie naruszała artykułu 196. W postanowieniu o umorzeniu śledztwa podkreślono, że elementy wystawy „trudno odczytać za pogardliwe dla wartości prezentowanych przez jakąkolwiek religię”. Umieszczenie w centrum fotografii przedstawiającej krew menstruacyjną oceniono jako „pozorną kontrowersję”. Prokuratora podkreśliła, że zadaniem prawa karnego nie jest kontrola myśli artystycznych. Choć w uzasadnieniu pojawiło się stwierdzenie, że środki wyrazu, którymi posłużono się na wystawie, dawały „wysoce wątpliwe doznania estetyczno-kulturalne”, ostatecznie Prokuratura uznała, że mieszczą się one w granicach wolności artystycznej. Co ciekawe, radny Wierzbicki składał podobne zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa obrazy uczuć religijnych już wcześniej i to dwukrotnie: w 2005 roku w związku z przygotowaną przez Kazimierza Piotrowskiego wystawą Neuropa, Inc. Sztuka wobec korporacyjnego przejmowania miejsc publicznej ekspresji (w Polsce) oraz w 2006 w związku z wystawą Skandal. W obu przypadkach Prokuratura Rejonowa w Legnicy umorzyła śledztwo.
ROZPOWSZECHNIANIE PORNOGRAFII DZIECIĘCEJ, FINLANDIA 2008
Fińska artystka Ulla Annikki Karttunen wystawiła instalację Kościół Dziewicy-Dziwki w galerii sztuki w Helsinkach w lutym 2008 roku. Dzieło składało się z setek fotografii przedstawiających dziewczynki i bardzo młode kobiety w seksualnych pozycjach i w trakcie aktów seksualnych. Fotografie zostały ściągnięte z serwisów internetowych. Policja skonfiskowała pracę i zamknęła wystawę.
Prokurator Generalny w Helsinkach wniósł zarzut posiadania i rozpowszechniania „seksualnie obscenicznych obrazów przedstawiających dzieci” [Kartunnen v. Finland], uzasadniając ten środek ochroną moralności publicznej oraz dóbr osobistych przedstawionych na fotografiach osób. Sąd Okręgowy w Helsinkach uznał, że doszło do naruszenia prawa. Uzasadnił, że okolicznością wyłączającą przestępność czynu nie jest krytyczna intencja artystki, której zamiarem było skrytykowanie łatwego dostępu do pornografii dziecięcej i wywołanie na temat debaty o powszechnym zainteresowaniu. Ze względu na tę intencję oraz na nikłą społeczną szkodliwość czynu, sąd nie zastosował sankcji. Oskarżona odwołała się od wyroku sądu, twierdząc, że jej praca jako artystki powinna być traktowana tak samo jak praca dziennikarza czy naukowca, a zatem posiada usprawiedliwienie dla posiadania i rozpowszechniania tego typu obrazów. Sąd Apelacyjny w Helsinkach utrzymał orzeczenie zapadłe w pierwszej instancji, podkreślając, że ochrona prywatności nieletnich przeważa nad wolnością wypowiedzi oskarżonej. Sąd Najwyższy odrzucił skargę kasacyjną wniesioną przez artystkę.
NARUSZENIE DOBREGO IMIENIA POLITYKA, AUSTRIA 2007
Obraz Apokalipsa Otto Mühla przedstawia scenę orgii z udziałem trzydziestu trzech austriackich postaci publicznych, między inni Matki Teresy z Kalkuty, kardynała Hermanna Groera, dyrektora Teatru Narodowego Clausa Peymanna i prawicowych polityków z partii FPÖ, Jörga Haidera oraz Waltera Meischbergera [Vereinigung Bildender Künstler v. Austria]. Ciała postaci zostały namalowane, natomiast twarze były powiększonymi reprodukcjami zdjęć z gazet. Oczy niektórych postaci zostały przesłonięte czarnymi prostokątami. Obraz zaprezentowano publicznie na wystawie Stulecie wolności artystycznej (Das Jahrhundert künstlerischer Freiheit), która odbyła się między 3 kwietnia a 21 lipca 1998 roku w galerii Secesja w historycznym budynku Secesji w Wiedniu. Galerię, która wystawia wyłącznie dzieła sztuki współczesnej, prowadzi stowarzyszenie artystów Vereinigung Bildender Künstler Wiener Secession. Jeden ze zwiedzających oblał kontrowersyjny obraz czerwoną farbą, zamalowując tym samym postać Waltera Meischbergera. O incydencie szeroko informowała austriacka prasa. Wystawa miała być początkowo prezentowana również w Pradze, Bukareszcie i Luksemburgu, jednak organizatorzy w wyniku skandalu zrezygnowali z objazdu.
Poseł Meischberger, powołując się na art. 78 austriackiej ustawy o prawie autorskim (Urheberrechtsgesetz), wstąpił na drogę sądową, żądając zakazu publicznej prezentacji obrazu oraz udzielenia mu przez stowarzyszenie odszkodowania. Skarżący argumentował, że obraz odwołuje się do jego rzekomo rozwiązłego życia seksualnego. Sąd Gospodarczy w Wiedniu odrzucił skargę, zwracając uwagę, że obraz nie mógł być uznany za odwzorowanie rzeczywistości (zwłaszcza ze względu na formę nawiązującą do komiksowego paska) i jako taki nie sugerował, że podaje fakty o prywatnym życiu posła. Niezależnie od związków tego przedstawienia z rzeczywistością, obraz mógł poniżyć i upodlić skarżącego. Sąd zważył, że w tym wypadku wolność wypowiedzi artystycznej stowarzyszenia przeważa jednak nad dobrami osobistymi skarżącego. Obraz był prezentowany na wystawie jubileuszowej stowarzyszenia, a malarz Otto Mühl zapisał się w jego historii. Dzieło przedstawia kilkadziesiąt innych osób publicznych, w tym przyjaciół i mecenatów autora, a także innych przedstawicieli partii FPÖ, która wcześniej wielokrotnie krytykowała dorobek malarza. Sąd ocenił, że obraz może w tym kontekście być interpretowany jako rodzaj kontrataku ze strony Otto Mühla. Dodał, że postać posła po pierwsze zajmowała jedynie skrawek obrazu, a po drugie, w wyniku ataku została zamazana czerwoną farbą, co eliminuje ryzyko ponownego naruszenia dóbr osobistych skarżącego. Tę interpretację Sądu Gospodarczego podważył jednak Sąd Apelacyjny, stwierdzając, że postać Waltera Meischbergera jest wciąż rozpoznawalna. Sąd uznał, że w obecnym stanie obraz nie sugeruje nic odnośnie prywatnego życia Meischbergera, jednak ubliża publicznej funkcji posła. Sąd zakazał publicznej prezentacji obrazu, zarówno przez stowarzyszenia, jak i jego autora, który jest właścicielem dzieła, a także przez osoby trzecie.
BIBLIOGRAFIA
Wszystkie cytaty w przekładzie autorki tekstu, jeśli nie podano inaczej.
Mateusz Maria Bieczyński, Prawne granice wolności twórczości artystycznej w zakresie sztuk wizualnych, Wydawnictwo Wolters Kluwer, Warszawa 2011.
Marcel Broodhaers, Museum: Der Adler vom Oligozan bis heute, 2 vols., Stadische Kunsthalle Dusseldorf, Dusseldorf 1972, 1:4.
Jakub Dąbrowski, Anna Demenko, Cenzura w sztuce polskiej po 1989 roku – aspekty prawne, w druku.
Łukasz Guzek, Komentarz do uzasadnienia, http://www.nieznalska.art.pl/koment.html dostęp 12 listopada 2014.
Dorota Jarecka, Gorzki smak wolnej sztuki, „Gazeta Wyborcza“ z 14 czerwca 2014, http://wyborcza.pl/1,137504,15795111,Gorzki_smak_wolnej_sztuki.html#ixzz32GWmjxpe dostęp 10 listopada 2014.
Paul Kearns, The Judicial Nemesis: Artistic Freedom and the European Court of Human Rights, „Irish Law Journal”.nr 1 2012.
Le procès des Fleurs du Mal w: „Le journal des proces” nr 85, Bruxelles 1986, ed. Justice et Société.
Artur Żmijewski, Pomiędzy, „Artmix” z 24 listopada 2008, http://obieg.pl/artmix/4127, dostęp 20 listopada 2014.
Tekst Listu protestacyjnego do Prezydenta Legnicy jest dostępny pod adresem: Żądają usunięcia wystawy i kar dla dyrektorów, „Fakty Legnica” z 26 maja 2014, http://fakty.lca.pl/legnica,news,47090,Zadaja_usuniecia_wystawy_i_kar_dla_dyrektorow.html dostęp 15 grudnia 2014.
Postanowienie o umorzeniu śledztwa przez Prokuraturę Okręgową w Legnicy, sygnatura akt 3 Ds 152/14.
Kartunnen v. Finland, wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 25 kwietnia 2007 roku.
Müller v. Switzerland, wyrok Europejskiego Trybunały Praw Człowieka w Strasburgu z 24 maja 1988 roku.
Vereinigung Bildender Künstler v. Austria, wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 25 kwietnia 2007 roku.
anna wójcik – studiowała prawo, kulturoznawstwo i filozofię w ramach Kolegium MISH na UW. W Katedrze Filozofii Prawa i Nauki o Państwie WPiA UW przygotowuje pracę magisterską o ograniczeniach wolności wypowiedzi artystycznej. Redaktorka Res Publiki Nowej i Visegrad Insight.

1 Comments